poniedziałek, 14 marca 2011

Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa

młodość chmurna i durna

cóż wszystko co dobre się kończy.jakoś podstawówka minęła.dostałem się do lo im.f.nowowiejskiego w braniewie.szkoła życia i przeżycia.wyrwany ze swego środowisko,mały psiaczek.nie powiem przez prawie rok,z trudem dostosowywałem się do nowego środowiska.oczywiście orzeł w nauce,nic tylko okna zamykać.poprawki z fizyki,biologii,jęz.rosyjskiego.maturę jednak zdałem.ha cóż tam nauka ,skoro wkoło tyle ciekawych niezbadanych rzeczy.mieszkałem w internacie,co trochę studziły zapały poszukiwacza przygód.internat miał jednak specyficzną i niespotykaną nigdzie w polsce cechę.od 20.00 był zamykany na klucz i żadnego wychowawcy w nim nie było.jak myślicie ,kiedy zaczynało się życie w internacie? zgadza się  dobrze myślicie.to wtedy zaczęły się pierwsze piwka,jakieś muliki- zwane teraz mózgojebami,ba nawet i gorzałeczka,o papierosach nie wspomnę..i tak jakoś leciało,żartując od poprawki do poprawki.chociaż ,kurcze nie wiem miałem szczęście do psorów,w jaki sposób nauczyli mnie matematyki -pani psor jolanta o,chemii p,psor maria l/najlepsza ,najcudowniejsza i naj ,naj,gdyby się kiedyś pojawiła na zjeździe absolwentów idę o zakład ,że byłaby noszona/ i innych przedmiotów.klasa też była specjalnej troski w ciągu czterech lat trzech wychowawców,ha ,ha.w czerwcu mamy spotkanie klasowe,kurcze to już trzydzieści lat od matury,a ja nadal młody duchem,i tak drzewiej chciałoby się góry przenosić ,ruszyć bryle z posad świata.zalatani ci moi koledzy i kolezanki,cóż życie ,niekazdy może byc na emeryturze