poniedziałek, 31 grudnia 2012

Przednie brednie przedobiednie

święta, święta i po ....
minęły jak zwykle,spokojnie ,rodzinnie i leniwie.media zaatakowały kazaniami biskupów.o rodzinie ,roli kobiety,roli mężczyzn.pierwszy odruch sprzeciw,ale potem przyszło myślenie /szczególnie po telefonie od bliskiej znajomej/.kurcze o jak maja rację ,przemawiają w końcu z bagażem ponad 2000 lat.to my myślimy,że wymyśliliśmy proch,a tu figa.to już było,i niezaciekanie się skończyło.weźmy na warsztat moja znajomą.wydawałoby się ,że wspaniałe małżeństwo,rany ,jak oni się kochali.dzióbek,dzióbek,aż obrzydzenie brało.lata mijały,aż tu telefon,ja z nim nie wytrzymam,gdzie ja oczy miałam,on tylko komp,i piwo,a gdzie ja jestem,ze swoimi ochotami.ja chce się bawić ,szaleć i takie tam.brak porozumienia,brak zrozumienia.oczywiście wszyscy mówią ,że to jej wina.a gówno.to niestety jego wina.nasycił się ,najadł się seksu to i inne rzeczy znalazł.takie to szczeniackie ,znudziła się zabawka to w kąt.najgorsze ,że nie jest to pojedynczy przypadek.wielka miłość,ślub,wyobrażenia a tu ,kurwa,codzienność skrzeczy./ do śmichu doprowadza mnie wioletka z rancza ale to tak jest/. drzewiej  bywało inaczej.nie wiem czy lepiej.rodzice się zgadywali i małżeństwo było kontraktem.role rozpisane.system jak każdy do dupy,ale przynajmniej nie było marzeń ,oczekiwań.kto się urodził kobietą od początku miał przewalone.chwała bogu ,że się baby zbuntowały i udowodniło przygłupom,po co oni są i czym są .debilami ,którzy za co piękniejszą dupą i cyckami pójdą .ślinią się .doceniają po czasie.mogę tak se gadać.tez ,żeśmy się kłócili z ulką ,rożnie to było.jej choroba mnie otrzeźwiła.ale ,dupa, po obiedzie.marylka rodowicz dobrze wyśpiewała - nie daj mi boże bron boże spróbować tak zwanej ... mądrości-.a my jak te /brak słów/ powtarzamy te same zachowania,te same błędy.my jesteśmy najwaleczniejsi.kombi to śpiewało ,że nasze pokolenie jest najwaleczniejsze,że się nie zestarzejemy i jesteśmy naj.taka to sama prawda jak i ta że /a.sikorowski/ najlepiej nam było za piasta. pamięta ktoś ,że pod choinkę miał prezent- pomarańczę batonik,nie mówiąc o czekoladzie.kurcze jak te pomarańcze smakowały.teraz pewno takiego gówna do ust bym nie wziął.czasy się zmieniają , a problemy ,gdyby tak poskrobać zostały te same. miałem napisać coś głupiego o medycynie ,ale nie odpuszczę sobie ,nie dzisiaj.ot takie brednie ,wiem,to już było.
 i żeby nowy rok nie byl gorszy od poprzedniego i byśmy mogli złożyć sobie nowe takie same życzenia za rok

poniedziałek, 17 grudnia 2012

wtorek, 11 grudnia 2012

zbliżaja sie święta

zbliżają się święta,te szczególne,najbardziej rodzinne.a ja znowu ,to już drugie święta, sam.wigilia z rodzicami,nawet córek nie będzie.cóż mają swoje życie ,albo uważają ,że je mają. trudno wkręcam się we wszystkie sprawy i projekty.t4rudno lepsze to niż siedzenie i zalewanie pały by nie rozmyslac.hę nie wyszło to panu bogu-starzenie - coś się w harmonogramie poplątało,albo nie chciało się ,albo pośpiech. toć człowiek był stworzony na ostatku w tym dziele stworzenia. oj cos zawialo pesymistycznie.byle do wiosny tylko 99 dni.

sobota, 8 grudnia 2012

jeszcze wspomnienia z lata i wczesnej jesieni







znalezione na komórce ,zapisany szczęsny czas
OGNISKA BLASK I WESTCHNIENIE DO GRZYBÓW

zima przyszla na warmię

i tak biało na mojej świętej Warmii potem zdjęcia tzn,. poniżej






































































































































a już myślałem ,że nas opuści ,może się pomyli , da spokój.ale gdzież by tam musiała sobie przypomnieć.choć trzeba przyznać pokazuje tę ładniejszą twórz .ot takie zdjątka z podróży do pieniężna ,robione mobile przez szybę autobusu