poniedziałek, 7 marca 2011

kocham karkonosze

jest to moja miłość od pierwszego wejrzenia.pierwszy raz gdy bodaj jako dwunastolatek,z pieniężna po długiej podroży ujrzałem je lekko zamglone widok zatkał dech.pierwszy pobyt karpacz - bierutowice.lało przez dwa tygodnie.świątynię wang zobaczylem,po tych ośliżłych głazach trochę połaziłem.spotkanie drugie ,ohp jelenia góra/piękna dziewczyna ,chyba jola/.ale  zdobywanie śnieżki czarnym szlakiem,i góry góry.,oraz smród celwiskozy.ale jelenia góra teatr na rynku wchłanianie tej kultury.piwo było podłe z lwówka śląskiego beeee.   po raz trzeci razem z ulką - głuszyca/nasza mistrzyni świniewicz z tamtąd pochodzi/.obóz harcerski za górką granica z czechami,las polana iduuużo świeżego powietrza.i znów góry.wtedy byłem na polanie jakuszyckiej,pięknie/dolina wałszy ładniejsza/,kłodzko,nysagdzie kaczki przechodziły nie zamaczająć kupra /potem powódź/,szok.i jeszcze gluszyca przyjechaliśmy z ulą we dwójkę wyjechaliśmy z gośką tzn.we trójkę/oczywiście w brzuszku/poza tym mój ojciec jako kleryk studiował filozofię w nysie.co prawda to masyw śnieżnika ,ale zawsze .i jak czy karkonoszom nie zawdzięczam wszystkiego,czy mam tego regionu nie kochać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz